Mamy już 4 ogłoszenia artystów! || OFF Festival 2018
Z braku czasu nie zauważyłem kiedy OFF Festival Katowice ogłosił całą masę artystów którzy w tym roku wystąpią w Dolinie Trzech Stawów. Pora więc nadrobić zaległości i ogłosić na niumic.pl pierwsze cztery ogłoszenia artystów!
Ogłoszenie Pierwsze:
Wielobarwni, oryginalni, psychodeliczni – oto pierwsi artyści, których udział w kolejnej edycji OFFa możemy już dziś potwierdzić. Grizzly Bear, Clap Your Hands Say Yeah z albumem „Some Loud Thunder”, John Maus i Marlon Williams pojawią się w Katowicach w sierpniu.
Grizzly Bear
Jeśli szukać na współczesnej scenie alternatywnej zespołu, który z jednej strony rozwija tradycję amerykańskiego folku, ale przy tym pozostaje najpilniejszym uczniem The Beach Boys, udatnie łącząc ambicje z przebojowością, wpływy jazzu i art rocka z muzyką pop – formacją tą jest bez wątpienia Grizzly Bear. Nie da się jednak sprowadzić kwartetu z Brooklynu do roli zręcznych kopistów, bo ta chwytająca za serce, gęsta od pomysłów, czasem lekko psychodeliczna muzyka jest ich autorskim wynalazkiem. Doceniła to publiczność i podkreślali recenzenci już na etapie debiutu „Horn of Plenty” (2004), drugi album zapewnił im miejsce w światowej czołówce muzyki alternatywnej („Yellow House” to jedna z najlepszych płyt 2006 roku zdaniem m.in. „The New York Times” i Pitchforka), a kolejne płyty – łącznie z tegoroczną „Painted Ruins” – tylko to potwierdzały. Prawdziwym środowiskiem naturalnym tego niedźwiedzia jest jednak scena, o czym przekonamy się wszyscy w ciepłą, sierpniową noc.
John Maus
Jego twórczość bywa opisywana jako zderzenie punka, chwytliwości soundtracków do kinowych hitów lat 80., natarczywej przebojowości Morodera oraz duchowości muzyki średniowiecznej i barokowej. Na wyrost? Ależ skąd. W muzyce Mausa – filozofa z wykształcenia, teoretyka muzyki z zamiłowania i praktyka z powołania – nie tylko to wszystko jest, ale na pewno elementy te zderzają się, łączą i gryzą świadomie. Jego muzyka, przesiąknięta nostalgią za przykurzonymi brzmieniami, melodiami, nastrojami, uważana jest za fundament nurtu hypnagogic pop, ale John ani myśli dać się obsadzić w roli statecznego ojca-założyciela. Jego muzyka żyje, zmienia się, zaskakuje, o czym przekonamy się z pewnością słuchając zapowiadanej na wiosnę płyty „Addendum” – i oczywiście na koncercie w Katowicach.
Clap Your Hands Say Yeah performing „Some Loud Thunder”
Głośny grzmot potrafi nie tylko oszołomić na krótką chwilę – jego echo długo będzie dźwięczało we wrażliwych uszach. Tak też było z albumem „Some Loud Thunder”, drugą płytą Clap Your Hands Say Yeah, która ukazała się – aż trudno uwierzyć – 10 lat temu. Materiałem, którym Alec Ounsworth udowodnił, że starszy o dwa lata debiut nie bez powodu był największą sensacją na scenie indie. Wyprodukowany przez Dave’a Fridmanna „Some Loud Thunder” rozwijał wątki z pierwszego albumu właściwie we wszystkich kierunkach, co utrudniło początkowo recepcję tej niesamowitej płyty, ale za to pozwala nam niezmiennie się nią cieszyć. Będziemy więc wzruszać się, oczywiście klaskać, będziemy śpiewać i przede wszystkim tańczyć, bo – jak wiadomo – „Satan Said Dance”.
Marlon Williams
Wyobrażacie sobie, że ktoś może pogodzić fanów Morrisseya, Chrisa Isaaka, Bon Iver i Devendry Banharta? Że w jednym głosie może kryć się zakochany w sobie dandys, syn wielkiego miasta, ale i wycofany ze świata, pełen naturalnego luzu hippis? Marlon Williams, songwriter i dysponujący niesamowitym głosem wokalista z Nowej Zelandii jest takim człowiekiem. Nagrany i wydany w ojczyźnie debiutancki album, zatytułowany po prostu „Marlon Williams” otworzył przed nim szeroki świat. Muzyk skorzystał i kolejną płytę nagrał w Kalifornii, pod okiem Noah Georgesona (tego samego, który produkował „Clashes” Brodki). Płyta „Make Way For Love” ukaże się w lutym i… zróbcie miejsce Marlonowi, bo do Katowic przyjedzie już jako gwiazda. Nie może być inaczej.
Ogłoszenie Drugie
Punk, bounce, gothic folk i electro w jednym rzucie, czyli to, co lubicie w OFFie najbardziej – pełen eklektyzm. Dzisiaj do programu dołączają Turbonegro, Big Freedia, Egyptian Lover i Aldous Harding.
Turbonegro
Legenda norweskiego punk rocka, która równie dużo zawdzięcza dziedzictwu Stooges co KISS, ale konsekwentnie, od niemal trzech dekad, chadza własnymi ścieżkami. Szybko dorobili się kultowego statusu w klubach Oslo i Hamburga, a w dotarciu do szerszej publiczności pomógł im boom na norweski metal – wielu luminarzy blackmetalowej sceny wskazywało Turbonegro jako źródło inspiracji. Dziwaczny wygląd, szokujące teksty, balansowanie z gracją słonia w składzie porcelany na granicy pastiszu i złego smaku, porywające rockandrollowe hymny – jest wiele powodów dla których można kochać Turbonegro. Plan na czas ich występu jest więc taki: Everybody sell your body to the night!
Big Freedia
Ależ to będzie zabawa! Drag queen i raperka z Nowego Orleanu, samozwańcza – ale niekwestionowana – królowa stylu bogunce, zarzuci nas bangerami, od których skacze tętno, włos się jeży i parują okulary. Od undergroundowych mixtape’ów i niskobudżetowych klipów, kręconych w miejscówkach zrujnowanych przez huragan Katrina, po zdradzający popowe ambicje i inspiracje EDM-em, porywający album „Just Be Free” – Big Freedia przeszła długą drogę. Ale chyba nie błądziła, skoro sampluje ją Beyonce? Zresztą – zobaczcie poświęcony jej serial na Netflixie, jeśli jeszcze tego nie zrobiliście.
Egyptian Lover
Pionier amerykańskiej sceny electro i jej szczęśliwego związku z hip-hopem. Jego numery – „Egypt, Egypt”, „Computer Love”, „Dance” – znali i tańczyli wszyscy w amerykańskich klubach, zanim jeszcze zaczęli kojarzyć, kto jest ich autorem. Greg Broussard, producent i DJ z Los Angeles, zaczynał karierę na początku lat 80., rozkręcając imprezy dla wymagającej lokalnej publiczności. Dziś jeździ po całym świecie otoczony nimbem kultowości, niezmiennie uzbrojony w Rolanda TR-808 i rytmy, przy których rodził się breakdance.
Aldous Harding
Kiedy młoda kobieta nagrywa album zatytułowany „Party” spodziewacie się… na pewno nie tego, co wypełnia drugą płytę wokalistki z Nowej Zelandii. Muzyką zaraziła ją matka, pieśniarka folk, a zahartowała ulica, na której Harding grywała, zanim została odkryta. Porównywana do Nico i PJ Harvey, ale też do freakfolkowych odlotów CocoRosie i Joanny Newsom, artystka wypracowała własny muzyczny język: mroczny i hipnotyzujący, ale przy tym urzekająco piękny. Występ Aldous Harding nie może być zwykłym koncertem…
Ogłoszenie Trzecie:
Od rapu po noise
Oxbow was zadziwi, Bishop Nehru da do myślenia, King Ayisoba porwie, a Jacques Greene rozkołysze – tym razem różne klimaty, niezmiennie znakomici artyści.
Oxbow
Długo milczeli, by w 2017 roku powrócić znakomitym albumem „Thin Black Duke”. Nawet dzisiaj, kiedy w muzyce nie tylko wszystko wolno, ale wręcz wszystko jest pożądane, kalifornijska formacja Oxbow pozostaje jedną z najbardziej oryginalnych grup na gitarowej scenie. Bo jak tu bardziej precyzyjnie nazwać ich muzykę? Czasem to hardcore, czasem noise, to znów blues, popieprzony jazz, równie wykręcony metal albo nienazwane eksperymenty. W tej muzyce wszystko się dzieje, a na koncercie, za sprawą charyzmatycznego i nieprzewidywalnego frontmana Eugene’a Robinsona – wszystko się może zdarzyć.
Bishop Nehru
Chwalił go Kendrick Lamar, Wu-Tang Clan wzięli na trasę koncertową, Nas podpisał z nim kontrakt, a z MF DOOMem nagrał całą płytę – „NehruvianDOOM”. Kim jest ten 21-latek, namaszczony przez niemal wszystkich gigantów amerykańskiego hip-hopu? Naprawdę nazywa się Markel Scott, pochodzi z miasteczka Nanuet w stanie Nowy Jork i jest nieodrodnym dzieckiem XXI-wiecznego eklektyzmu. Inspiracje czerpie z jazzu, rocka, popu i klasyki hip-hopu, a jego produkcje zaskakują oryginalnością i dojrzałością. Tak brzmi przyszłość tej muzyki.
King Ayisoba
W Ghanie, skąd pochodzi, rzeczywiście panuje niepodzielnie. Akompaniując sobie na kologo, dwustrunowej lutni, zachrypniętym głosem wyrzuca z siebie hipnotyzujące frazy. Zgodnie ze zdrową afrykańską tradycją, choć porusza w swoich tekstach poważne tematy, upominając się o lepszą przyszłość dla siebie i innych, robi to w rytm radosnej, porywającej, buzującej energią muzyki. Często koncertuje w Europie i ma tu przyjaciół, m.in. Arnolda de Boera z legendarnej holenderskiej formacji The Ex, który produkował ostatnie dwie płyty King Ayisoba – „Wicked Leaders” i „1000 Can Die”. I nic w tym dziwnego – gdyby punk wymyślono w Ghanie, brzmiałby właśnie tak.
Jacques Greene
DJ i producent z Montrealu, który wydanym wiosną 2017 roku debiutanckim albumem „Feel Infinite” dowiódł – zgodnie z tytułem – że house’owa formuła rzeczywiście oferuje nieskończone możliwości, szczególnie jeśli połączyć ją z emocjami soulu, a do tej hybrydy dodać talent i wyobraźnię. A tych Philippe Aubin-Dionne ma cały zapas, czego dowiódł produkcjami dla m.in. Katy B, Tinashe i How To Dress Well.
Ogłoszenie Czwarte:
Tytuł tej informacji może wydawać się nie do końca serio, ale sprawa jest poważna – na OFF Festivalu zagrają w tym roku m.in. The Brian Jonestown Massacre, powrócą też Hańba! i Furia. Do tego Jon Hopkins Live, The Como Mamas, Coals i Moses Sumney.
The Brian Jonestown Massacre
rock’n’roll/psychedelic/ folk rock / shoegaze
Od dawna tego chcieliśmy, wy również i podobno oni też – The Brian Jonestown Massacre w końcu trafiają tu, gdzie jest ich miejsce, na OFF Festival! Już od niemal trzech dekad podtrzymują w nas wiarę w rock’n’rolla. Brudną, niebezpieczną, autoironiczną, psychodeliczną muzykę gitarową. Od bluesa po shoegaze (i z powrotem), od kultowego debiutu „Methodrone” (1995) aż po ubiegłoroczny album „Don’t Get Lost” – kolektyw dowodzony przez charyzmatycznego Antone’a Newcombe’a nigdy nie zawodzi.
Jon Hopkins Live
ambient / IDM / techno
Zapewne rozważał karierę klasycznego pianisty, ale pochłonęły go współczesne brzmienia. Zaczęło się od posady klawiszowca u Imogen Heap, za tym poszła współpraca z Brianem Eno, który zaangażował go w nagrania płyty Coldplay. Później Jon współpracował m.in. z Davidem Lynchem, Zucchero i King Creosote, nagrywał muzykę filmową, ale konsekwentnie budował też własną karierę, jednego z najważniejszych producentów nowej elektroniki na Wyspach. Melodie snujące się na pograniczu jawy i snu oraz czyste, przestrzenne, szlachetne brzmienie, wydestylowane na nominowanym do Mercury Prize albumie „Immunity” (2013), to jego znaki rozpoznawcze. A już w maju, na kolejnej płycie, artysta zrobi następny krok w przyszłość IDM – i należy przypuszczać, że jego koncert na OFFie zostanie zdominowany przez nowy materiał.
Hańba!
folk / urban folk / punk
„Najlepiej było przed wojną…” – próbują nas czasem przekonać staruszkowie. Cóż, słuchając Hańby! można być pewnym, że punk przed wojną rzeczywiście był najlepszy.
Gościliśmy ich już na festiwalu, w 2015 roku, co jak się okazało, było brzemienne w skutki. Zarejestrowana w zabytkowej katowickiej dzielnicy Nikiszowiec sesja wideo, dla radiostacji KEXP z Seattle, uchyliła im drzwi na świat, a po koncercie na festiwalowej scenie podpisali kontrakt. Dwie płyty – „Hańba!” i „Będą bić!” – i jeden Paszport Polityki później krakowska zbuntowana orkiestra podwórkowa wraca na OFFa, by z przytupem ostrzegać nas przed nami samymi.
Furia
black metal / necro-folk
Od występu na OFFie zdążyli zagrać trzy koncerty na Primaverze, a w kopalni Guido, 320 metrów pod ziemią, snuli natchnioną opowieść, inspirowaną malarstwem Teofila Ociepki, jednego z przywódców Janowskiej Gminy Okultystycznej. Wydali „Księżyc milczy luty”, jeden z najlepszych polskich albumów 2016 roku. W krakowskim Starym Teatrze robili za upiorną kapelę weselną w wybitnym spektaklu Jana Klaty. A poza tym, po staremu – niezmiennie grają fenomenalne koncerty, są najbardziej nieprzewidywalnym reprezentantem nowej fali polskiego black metalu i zmieniają tę muzykę czy to się komuś podoba, czy nie.
The Como Mamas
gospel/soul/spirituals
Zbyt dużo ekstremalnych wrażeń? Przyjdź do mamy, ona zaśpiewa, utuli… Takiego zespołu jako The Como Mamas jeszcze na OFFie nie gościliśmy. Prosto z miasteczka Como, w delcie Missisipi, ale dzięki pośrednictwu nowojorskiej wytwórni Daptone (tej samej, która odkryła dla nas Charlesa Bradleya), przybywają do nas panie Ester Mae Smith, Angela Taylor i Della Daniels. Albumem „Get and Understanding” i towarzyszącymi mu koncertami zachwyciły nie tylko wielbicieli muzyki gospel, bo siła muzykalności i zaangażowania przekracza wszystkie bariery.
Coals
electro / synth pop / avant pop
Śląski duet – Katarzyna Kowalczyk i Łukasz Rozmysłowski – który mimo skromnego stażu wystąpi na OFF Festivalu już po raz drugi. Kiedy u nas debiutowali, mieli na koncie tylko epkę „Homework” i już własny, unikalny charakter. To zwróciło uwagę ekipy KEXP, która nakręciła sesję Coals w Katowicach (a później kolejną – w Reykjaviku). Dalej były koncerty, zarówno w kraju, jak i na wielu zagranicznych festiwalach, a także debiutancki album „Tamagotchi”, którym Coals spełnili pokładane w nich nadzieje – to nostalgiczna i eklektyczna wypadkowa inspiracji muzyków, od hip-hopu po synthpop, ale przede wszystkim zbiór świetnych, dojrzałych piosenek.
Moses Sumney
folk / soul
Kalifornijski pieśniarz, syn imigrantów z Ghany, protegowany Dave’a Siteka z TV On The Radio. Zaczynał karierę od występów m.in. przed Sufjanem Stevensem i Erykah Badu, co wiele mówi o unikalnym charakterze jego muzyki, która czerpie zarówno z folkowego (a nawet freakfolkowego) źródła, jak i z dziedzictwa soulu. Zadebiutował albumem „Aromanticism”, który trafił na wiele list najlepszych wydawnictw 2017 roku. Słuchanie płyty Mosesa Sumneya to wydarzenie tak intymne, że aż trudno sobie wyobrazić, jakiego rodzaju emocje ten artysta może w nas obudzić na żywo.
OFF Festival Katowice 2018 odbędzie się w dniach 3-5 sierpnia, w Dolinie Trzech Stawów. Trzydniowe karnety w cenie 290 zł możecie już kupić w OFF Sklepie. Cena ta obowiązuje do 15 kwietnia lub do wyczerpania biletów z drugiej puli! W sprzedaży są już również bilety na pole namiotowe, w cenie 70 zł.
Karnety zamówicie tutaj: